Majówkę 2019 spędziliśmy na pięknym, zielonym Roztoczu gdzie czas płynie zdecydowanie wolniej niż w grodzie Kraka. Wycieczki rowerowe, kajaki, wędrowanie po lasach, plażowanie, grillowanie – to tylko kilka z potencjalnych aktywności którymi możecie się tam zająć 🙂
Jednego dnia zrobiliśmy sobie wypad do Krasnobrodu i właśnie tam postanowiliśmy poszukać czegoś do jedzenia. K. znalazła w necie celująco ocenianą pizzerię na samym końcu zalewu (na wyspie po drugiej stronie mostu). Po krótkim spacerze od parkingu zobaczyliśmy coś takiego.
Drewniany domek, parasole Perły i podłużne ławy ze stolikami… Swąd starego oleju z drewnianych bud które mijaliśmy wcześniej, spowodował że miałem chwilę zawahania. Zacząłem już nawet namawiać towarzystwo do odwrotu, głód jednak sprawił że mnie nie posłuchali. Podeszliśmy bliżej i przyuważyliśmy trzech, operujących przy opalanym drzewem piecu uśmiechniętych „ziomków”. Może nie będzie tak źle – pomyślałem.
Zamówiliśmy po chełmskim browcu Jagiełło i trzy pizzowe specjały dnia: Pera Noci (25 PLN), Padana (26 PLN) oraz Da Morire (26 PLN).
Zdążyliśmy się już rozsiąść pod parasolami, kiedy to przyszedł P. i obwieścił, że „na tyłach” znalazł lepszą miejscówkę. Miał chłop rację, zobaczcie sami 😀
Pierwsze dwie sztuki otrzymaliśmy po niecałych dziesięciu minutach, trzecią dosłownie dwie później.
Na tle zalewu prezentowały się wyśmienicie 🙂
Ciasto na każdej było takie samo – cienkie, wypieczone i smaczne. Ilość mozzarelli w sam raz.
Na pierwszy ogień poszła Padana w której doceniliśmy słodką karmelizowaną cebulkę i kozi ser. Swój mocny aromat zawdzięczała czosnkowi oraz świeżej czerwonej cebuli.
Perra Nocci rozwaliła nas słodkim smakiem gruchy i octu balsamicznego, które komponowały się perfekcyjnie z aromatyczną gorgonzolą. Miłego akcentu dodawały włoskie orzechy.
Taką najbardziej standardową okazała się lekko pikantna dzięki płatkom chili pizza Da Morire. Zawierała też rozmaryn, karczochy, gorgonzolę i wyśmienity włoski boczek.
Trzy sztuki wystarczająco posiliły czwórkę dorosłych, wygłodniałych piechurów. Nasze placuszki traktowaliśmy od czasu do czasu domowymi oliwami: czosnkową oraz pikantną chili.
Jak to dobrze, że współtowarzysze nie posłuchali mojego początkowego biadolenia i stanowczo zdecydowali, żeby temu miejscu dać szansę. To dzięki Nim odkryłem perełkę – pizzę pierwszorzędną i nietuzinkową. Już wiem, że na pewno wrócę do tych wesołych, ubranych w pasiaste koszulki jegomości.
Pisząc powyższy tekst, jak tak sobie przypominam tę wizytę, to na samą myśl o powrocie i zapadnięciu się w tych leżakach, gęba mi się cieszy niezmiernie.
Tylko Panowie właściciele jeśli to czytacie proszę Was trzymajcie się jakości produktów. Nie dajcie się ponieść fali oszczędności i podążania drogą na łatwiznę. Wydaje mi się że mieciecie konkurencję, a patrząc po recenzjach w necie ludzie doceniają Wasze starania. Nie zboczcie z tej drogi! Ave.
P.S. Wszystkie opisane przez nas miejscówki z województwa lubelskiego znajdziecie pod tym linkiem.
- www: https://www.facebook.com/jama.pizza.dymiona/
- parking: prywatny oraz publiczny przed wejściem na deptak
OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):
lokal / wystrój 4 (za piękny widok)
wielkość porcji 3,5
smak 4,5
obsługa 3,5 (max dla samoobsługi)
cena / jakość 4,5
SUMA 20 (jak przyznajemy szczątkowe oceny?)
Polub bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.
Faktycznie z takim widokiem pizza musiała smakować wyśmienicie 🙂
PolubieniePolubienie
To jest najlepsza pizza na Zamojszczyznie…
PolubieniePolubienie