Nasza pierwsza przygoda z Primo nie zaczęła się dobrze. Tuż przed Świętami Bożego Narodzenia, z racji nie posiadania rezerwacji zostaliśmy odprawieni z kwitkiem. Nie byłoby w tym nic wartego uwagi gdyby nie fakt iż odbyło się to w niemiły sposób przez strasznie niesympatyczną kelnerkę. Kiedy otworzyliśmy drzwi i weszliśmy do lokalu, zdążyłem ledwo powiedzieć „dobry wieczór”, a w odpowiedzi usłyszałem tylko „jeśli bez rezerwacji, to nie mamy miejsc”. Ani cześć, ani przykro mi – laska „burknęła” kilka słów i po prostu odeszła. Ona nie była chamska, miała nas po prostu daleko i głęboko w poważaniu…
W takiej sytuacji zawsze sobie myślę, że każdy może mieć gorszy dzień i przez zachowanie jednej osoby, nie powinno się skreślać miejsca z listy. Dodatkowo bardzo chciałem spróbować pizzy z ciasta na zakwasie który ma już 33 lata. Jak to możliwe? Wg informacji od kelnera, właściciel kupił tenże zakwas kilka lat temu i od wtedy go dokarmia.
Nie dałem za wygraną i jakiś miesiąc później wraz z chłopakami wpadliśmy tam w środku tygodnia końcem stycznia 2019.
Tym razem stolik był zarezerwowany zawczasu, ale jak się okazało całkowicie niepotrzebnie, gdyż w środku było niemalże puściuteńko. Skoro mało ludzi to i zero hałasu i to był tego wieczoru spory mankament. Co prawda z głośników sączyła się jakaś melodia, ale na tyle cicho, że nie miała szans przebić się przez fale dźwiękowe generowane przez otwór gębowy naszego bardzo garłatego kolegi 😉
O wystroju nie będę się specjalnie rozpisywał – zerknijcie poniżej. W mojej opinii na duży minus zasługuje wiszący tuż przy wejściu obrazek z wielkim napisem „zawsze kurwa coś„. Nie jestem święty, rozumiem potrzebę wyluzowania, ale są pewne granice. Nie wyobrażam sobie, żeby przyjść do Primo z dzieckiem, które umie już czytać. No bo jak małolatowi wyjaśnić czyjś idiotyczny pomysł z wieszaniem wulgaryzmów na ścianie?
Ok zapomnijmy na chwilę o ścianach i tym co na nich wisi. Czas na kilka akapitów o strawie.
Wieczór dopiero się rozpoczynał, więc postawiliśmy na przystawki oraz dania główne – menu znajdziecie tutaj.
W ramach czekadełka dostaliśmy koszyczek super świeżego pieczywa wraz z pastą z czarnych oliwek oraz wyborną oliwą z rejonów włoskiego jeziora Garda ❤
Po pewnym czasie – całkiem długim jak na przystawki, bo minęło pół godziny, na stole pojawiły się:
- ceviche z sandacza z sałatką z mango i awokado (28 PLN). Wyborne ledwo muśnięte na grillu pieczywo, doskonała chuda rybka, niesztampowa słodkawa sałatka. Świetny początek.
- sałatka z pieczoną fetą i pomidorkami (27 PLN). Duża – to na pewno. F. nie miał jakichkolwiek zastrzeżeń.
- sałatka z kozim serem i pancettą (28 PLN) celująca, ale z pewnym brakiem. Po próbach odnalezienia boczku w czeluściach głębokiego talerza, zapytaliśmy kelnera czy aby na pewno on tam jest. Ten bardzo się zdziwił, czmychnął do kuchni, aby pół minuty póżniej wrócić i potwierdzić nasze przypuszczenie – kucharzowi po prostu się zapomniało. No cóż zdarza się – Sz. dostał opcję, zrobienia nowej sałatki, wymiany jej na coś innego, albo po prostu doniesienia boczku. Skorzystał z trzeciej możliwości i po kilku minutach dostał około stu gram super chrupiącej pancetty 🙂 Sałatka smakowała wybornie.
Starterami i pieczywem całkiem dobrze pojedliśmy, a gwiazdy wieczoru miały się dopiero pojawić. Dobrze, że dano nam chwilę odetchnąć. Dzięki temu mieliśmy szansę zamówić po kolejnym Mohito (swoją drogą naprawdę niezłym) i zrobić miejsce na kolejne tematy.
Po około dwudziestu minutach dwójka kelnerów w jednym czasie dostarczyła nam:
- pizzę Primo o trzech obliczach (30 PLN). Napiszę od razu bez zwlekania – każda jej część była świetna. Najbardziej przypadła mi do gustu ta z z kremowym sosem, pietruszką, pieczarkami oraz mozarellą fior di latte. Dzięki obecności sosu truflowego dosłownie każdy gryz ział aromatem. Druga w kolejności uplasowała się część skomponowana na bazie sosu pomidorowego z serami: ricottą, scamorzą, mozarellą i gorgonzolą. Stawkę zamykała 1/3 pizzy z pikantnym salami oraz grillowaną papryką.
- pizzę Funghi (28 PLN) spożywał F. i z tego co mówił to mu spasowała. Kreatorem jej smaku były leśne grzyby oraz kremowy sos. Bez trudu dało się również wyczuć truflową oliwę oraz parmezan.
- burger wołowy z frytkami i sałatką (36 PLN) zaskoczył doskonałym sosem BBQ oraz nietypowymi miękkimi, przesmacznymi frytkami (całkowicie niechrupiącymi anty-belgijskimi). Mimo braku zapytania, dobrze przyprawione i soczyste mięso wysmażono na medium/well (bliżej tego drugiego). Po ogromnej sałatce, Sz. ledwo dał temu wszystkiemu radę.
- burger krewetkowy (39 PLN) z tym samym zestawem dodatków co opisany powyżej, ale wzbogacony o konfiturę z chili. Ta zołza przez kilka pierwszych sekund czarowała słodyczą, aby chwilę później z pełną siłą zaatakować swoją pikantnością. Ukryte w chrupkiej panko skorupiaki, P. określił jako sprężyste i bardzo dobre.
W trakcie naszego posiedziska z niczych ust, nie padło ani jedno negatywne sformułowanie dotyczące jedzenia czy obsługi.
Kuchnia zaprezentowała wysoką jakość i pokazała że drzemie w niej duży potencjał.
Serwis również wysokich lotów. Kelner w moment ogarnął temat „sałatkowej pomyłki”, co jakiś czas sprawdzał czy niczego nam nie brakuje, delikatnie dopytywał o feedback, a przy naszym początkowym braku zdecydowania nie okazywał żadnych cech zniecierpliwienia.
Komu więc polecam to miejsce? Przez opisany w początkowym akapicie imbecylski obrazek na pewno nie ludziom z dziećmi, a z racji cicho grającej muzyki również nie ekipie planującej „głośniejsze” spotkania na parę „głębszych”.
Moim zdaniem Primo sprawdzi się na spokojne, kameralne wyjście we dwoje, z rodziną lub w grupie znajomych.
- www: https://www.facebook.com/primokrakow/
- kącik dla dzieci: brak, ogólnie to miejsce jest moim anty-kids
- lunche: pon – pt od 12:00 do 17:00 przystawka, danie główne i deser za 20 PLN lub pizza + deser za 21 PLN, lub burger za 25 PLN.
- śniadania: brak
- parking: publiczny płatny pon-sb przy sąsiadujących ulicach
- taras / ogródek: brak
OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):
lokal / wystrój 2,5 (za obrazki)
wielkość porcji 4
smak 4,5
obsługa 4
cena / jakość 4,5
OCENA KOŃCOWA: 3,9 / 5 (jak przyznajemy szczątkowe oceny?)
Polub bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.
Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.
wszystko wygląda pysznie, a szczególnie burgery;)
PolubieniePolubienie
Edit: pierwszy właściciel kupił zakwas 30 letni zakwas 😉
PolubieniePolubienie