O „Rzeźnickich” żeberkach słyszałem wiele dobrego, ale niestety podczas niegdysiejszej męskiej wizyty w lokalu na placu Dominikańskim, nikt z nas ich nie spróbował.
Swoją ciekawość zaspokoiłem w jesiennej edycji Restaurant Week w październiku 2018. Zasady festiwalu są proste: płacicie 49 PLN za osobę i w tym macie wliczone pierwsze i drugie danie, deser oraz drink Martini.
Po wejściu do lokalu zastaliśmy zajęte wszystkie stoliki. Kelner zza baru poinformował nas, iż nasza festiwalowa czwórka znajduje się na samym końcu sali. Trafiliśmy bez problemu.
Ten sam jegomość podszedł chwilę później wypytać o darmowe drinki i inne napoje. Wrócił z nimi całkiem chyżo po jakichś pięciu minutach.
Z zupami już nie było jednak tak szybko – czekaliśmy na nie spokojnie dwadzieścia minut:
- żurek – świetny, mocny w smaku, konkretnie zabielony i aromatyczny, z połówką jajka i całym mnóstwem białej kiełbasy. O pomstę do nieba wołały jednak te mini grzanki – ktoś mógłby w końcu wyczyścić ten grill !
- grzybowa – wonna, gęsta, gorąca i lekko pieprzna – dobra, naprawdę niezła.
Warto zwrócić uwagę, iż te porcje to nie były jakieś przydziały degustacyjne – polewki podane były w pełnoprawnych, sporych misach.
Na kolejne dania przyszło nam znowu poczekać – tym razem ponad pół godziny… Po tym czasie na stół wjechały:
- żebro, pieczony ziemniak z super chrupiącą skórką, śmietana, ogórki i wariacja na temat sałatki Coleslaw. Zaczynając od najważniejszego czyli żebra – nie było ono może aż tak idealne jak to najlepsze jakie jedliśmy w życiu we Lwowie, ale naprawdę niczego mu nie brakowało. Niespalone, dobrze wypieczone, nie jakieś bajecznie soczyste, ale serio smaczne. Ziemniak okey, ale czegóż tu znowu wymagać od ziemniaka? Coleslaw trochę mnie zszokował – po pierwsze miał rodzynki, a po drugie bardzo intensywny posmak kopru włoskiego. Dobry? Nie dobry? Sam nie wiem – nietypowy to na bank.
- polik wołowy w bułce z piklowanymi warzywami oraz prześwietną słodko – pikantną sałatką z ogórków z chili. Buła niezła, miękkiego i dobrego mięsa w sam raz, w smaku przebijał się ziołowy estragon. Dodatków również nie brakowało. Legitnie.
Powiem Wam, że w tym momencie moglibyśmy już ucztę zakończyć – najedliśmy się pod sam korek. Ale hola hola – na stole pojawiły się jeszcze desery… Co prawda ze sporym poślizgiem, bo po około 25 minutach, ale to dobrze – zdążyliśmy odetchnąć i przygotować żołądki do ostatecznego testu.
Sernik i szarlotka z czekoladowymi lodami nie urwały dolnej części ciała, ale zjedliśmy je z przyjemnością. No i prawie pękliśmy z przejedzenia!
W międzyczasie i w ramach przeprosin za długi czas oczekiwania poczęstowano nas wiśniową nalewką. Na zdrowie !
Obsługujący nas chłopak był miły i chętnie odpowiadał na pytania odnośnie składników wybranych dań.
We czwórkę oceniliśmy jedzenie jako bardzo dobre, a kolację uznaliśmy za udaną. Wybór Rzeźni okazał się celnym strzałem. Cieszę się że w końcu spróbowałem tych żeberek i że nie zaliczyliśmy wtopy z wyborem miejsca.
Cóż więc mogę rzec innego niż to, że miejsce polecam. Z Rzeźni na sto procent nie wyjdziecie głodni. Jeśli nie oczekujecie orkiestry smaków i nie wiadomo jakich przeżyć kulinarnych to Wasze podniebienia będą zadowolone.
- www: https://www.facebook.com/RzezniaRibsOnFire/
- śniadania: brak
- oferta lunchowa: brak
- parking: publiczny przy ulicach obok, płatny pon – sb
- kącik dla dzieci: brak
- ogródek / taras: brak
OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):
lokal / wystrój 3,5
wielkość porcji 4,5
smak 4
obsługa 3
cena / jakość 4
OCENA KOŃCOWA: 3,8 / 5 (jak przyznajemy szczątkowe oceny?)
Polub bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.
Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.
oj, takie żeberko to bym z chęcią zjadła 🙂
PolubieniePolubienie
Cały czas czekamy! 😀
PolubieniePolubienie
To coś w sam raz dla mojego męża. Zanotowane przy okazji następnej wizyty w Krakowie 😊
PolubieniePolubione przez 1 osoba
I jak? 🙂
PolubieniePolubienie
******Reposted from facebook comments engine******
Bartosz Głowacki Zdecydowanie posiadają ciekawostke w menu: najgorszy coleslaw w historii coleslawa 🙂
PolubieniePolubienie
Jeszcze raz bardzo dziękujemy za wizytę! 😀
PolubieniePolubienie
My byliśmy w Zalewajce na Restaurant Weeku. Wkrótce bede o tym pisać, ale niestety nie mogę się pochwalić tak dobrymi wrażeniami.
PolubieniePolubienie