Milan i Bergamo odwiedziliśmy w czasie weekendu majowego 2018. Podczas bardzo szybkich trzech dni, oprócz tego że sporo pozwiedzaliśmy, co nieco również zjedliśmy.
BERGAMO
Zacznijmy od miasta Bergamo, dla większości turystów znanego wyłącznie z lotniska, które pozwala łatwo dostać się do Mediolanu. Jeśli będziecie mogli, spędźcie w Bergamo choćby jeden dzień, bo jest tam co robić, zobaczyć i oczywiście zjeść.
Caprese
Lokalna knajpka w której w porze kolacyjnej kolejki sięgają parudziesięciu osób, a restauracja nie należy do najmniejszych!
Trafiliśmy tam około godziny 20-tej w środku tygodnia, zapisaliśmy się na listę i po około dwudziestu minutach Pani wykrzyczała moje imię, a kelner zaprowadził do stolika.
W środku panował niesowity harmider – rozmowy gości, jakieś śpiewy, pogawędki i krzyki kelnerów. Atmosfera była luźna i przyjacielska – z dokładnie takim miejscem kojarzą mi się zawsze Włochy.
Zamówiliśmy makaron z małżami (13 euro) oraz panierowane owoce morza (chyba 15 euro).
Na wstępie pojawiło się gratisowe świeże pieczywo z oliwą i napitki.
Pomimo ogromnej ilości osób, dania główne otrzymaliśmy całkiem szybko. Ugotowana w punkt pasta wraz z koktajlowymi pomidorkami i omułkami była bardzo smaczna. Pomidorowy sosik pięknie wszystko nakręcał. Talerz wyczyściłem za pomocą kromki chleba do zera. Wiem, wiem, że tak nie ładnie i gdzie mój „sawłar wiwr”, ale takie to było dobre, że nie mogłem się oprzeć!
Świetne były również podane wraz z pietruchą i cytryną owoce morza w bardzo delikatnym cieście. I nie było ich mało 🙂
Gdyby żołądki na to pozwoliły na pewno spróbowalibyśmy jeszcze neapolitańskiej pizzy, bo z tego co widzieliśmy to ona właśnie królowała na stolikach.
Lokal szczyci się certyfikatem Associazione Verace Pizza Napoletana, więc serwowane tam placki bankowo są przekozackie. Miejsca w brzuchu już niestety zabrakło – trudno, może innym razem.
Na koniec kelner przyniósł nam buteleczkę wypełnioną kolorowym, gęstym i słodkim likierem – coś pięknego 🙂 Rachunek wraz z doliczonymi dwoma eurami coperto otrzymalismy do stolika i udaliśmy się z nim „do kasy”. W wielu włoskich resto tak to wygląda iż płacimy przy wyjściu – często samemu właścicielowi loaklu.
Caprese polecamy. Dobrze zjecie i na pewno poczujecie włoski klimat.
http://www.trattoriacaprese.it/menu-2/
Casa Maioli
W Casa Maioli zatrzymaliśmy się po tym jak dorwała nas burza. Zmęczeni i lekko zmoczeni zasiedliśmy na wygodnych sofkach i zaczęliśmy wertować zwięzłe menu.
To miejsce specjalizuje się w piadinach na ciepło z różnorakimi jarskimi jak i mięsnymi dodatkami. Oprócz nich serwowane są sałatki, lasagne oraz dwie zupy.
Zamawiamy przy barze, płacimy i dostajemy buzzer który po pewnym czasie wzywa wibracjami do odbioru jedzenia.
Wybór padł na piadinę z mozarellą fiordilatte, pomidorami i rukolą (7 Euro) oraz na piadinę UWAGA z burgerem wołowym z włoskiej krowy rasy fassona piemontese (9 Euro). A jakże ! Takiego miksu odpuścić nie mogłem 🙂
Obydwie świeże, cieplutkie z super składnikami. Burgerowe mięso przyrządzone na grillu na medium/well ze sporą ilością warzywnych dodatków, sosem bbq i majonezem.
Muszę przyznać, że bardzo mi spasowało połączenie wołowiny z włoską piadiną. Jeśli będziecie w pobliżu i lubicie hambugsy koniecznie jej spróbujcie.
http://www.casamaioli.com/menu-bergamo/
Antica Fabricca Dell’Arrancina
Ryżowe kuleczki w cieście z różnorakim wypełnieniem w tym rejonie Włoch znajdziecie w wielu miejscach. My daliśmy się skusić pięknej wystawce prezentującej ich szeroki wybór.
Postanowiliśmy spróbować specyfiku wypełnionego mozarellą + prosciutto za 3 eurasy. Po około trzech minutach smażenia w głębokim oleju (to jest ważne, bo kilka razy zauważyłem, że w miejscach przy głównych turystycznych duktach, nieświadomi turyści dostają wersje odgrzewane w mikrofali) otrzymujemy przekąskę wielkości jaja XXL. Kucharz zaznaczył, że jest bardzo gorąca i żeby odczekać chwilę z gryzieniem.
Tak też robimy i po kilku minutach i dwóch gryzach dokopujemy się do wypełnienia którym jest aromatyczny ryż i wymienione wcześniej dodatki. Dzięki usmażeniu Aranciny w oleju, zewnętrzna część chrupała, a środek był mięciutki.
Fajna i szybka przekąska do łapy, na drogę – polecamy.
MEDIOLAN
W Mediolanie z racji napiętego grafiku nie mieliśmy czasu rozsiadać się w restauracjach na obiady czy kolacje. Nie zaliczyliśmy również Apertivo (drink / koktajl za 10-12 euro i w tej cenie open bufet z przekąskami). Udało nam się jednak odwiedzić dwie kultowe i wszędzie polecane miejscówki…
Luini Panzerotti
Przed tym lokalem otwartym w 1949 roku! ustawiają się takie kolejki, że trzeba było tam postawić ochroniarza pilnującego spokoju i układu trzech czy czterech oddzielnych ogonków. To on steruje ludźmi i pokazuje oczekującym żeby stanęli w tym lub owym miejscu. Dobre rozwiązanie, bo mimo około 30 osób, po pięciu minutach miałem dwie wypełnione torebki w ręce.
Panzerotti to nic innego jak upieczone w glębokim oleju ciasto w środku którego zamknięte są różne pyszne dodatki. Ja zamówiłem wersję z szynką i mozarellą, K. poleciała na słodko i poprosiła o nadzienie wiśniowo-czekoladowe.
Moje panzerotti było ciepłe, super lekkie i chrupiące. Ciasto smakiem i konsystencją bardzo przypominało węgierskiego langosza. W środku raptem jeden plasterek szynki i może 30 gramów sera, ale całościowo palce lizać.
Wersja na słodko to inna bajka bo ciasto bardziej zbite, twarde, kruche – no i zimne. Słodkości w smaku owszem wyczuwalne, ale nie wiem czy było to aż tak dobre żeby zabulić za nie 3 euro.
http://www.luini.it/eng/index.htm
Pizza Spontini
Ta pizza również króluje w przewodnikach, blogach i różnorakich rankingach. Jej sekretem jest grube i pulchne ciasto z wybranymi dodatkami. Oprócz kawałka placka napijemy się tam również browara. Miejsce urządzone jest w fast foodowym stylu tak żeby szybko zjeść, wypaść i zrobić miejsce następnym.
Zamówiliśmy wersję z szynką i pieczarkami (o pieczarkach zapomnieli, więc po dwóch gryzach musiałem się o nie upomnieć). I czy jest ta pizza taka zajebista? No kurde jest!
Na początku przyznam miałem sceptyczne podejście – bo cóż może być takiego WOW w pizzy sprzedawanej na kawałki i do tego na takim wysokim cieście. Teraz wiem, że to zasługa głównie tego właśnie ciasta wypieczonego na grubo, z bąbelkami powietrza i doskonałym pomidorowym sosem. No i to co najważniejsze, takim kawałkiem za około 5 euro dobrze sobie pojecie !
No i to by było na tyle. Na mapce poniżej znajdziecie wszystkie opisane miejscówki Smacznego !
Moja rodzinka niedawno była w Mediolanie, i Bergamo, szkoda,że nie znali tych poleceń 🙂
PolubieniePolubienie
My przed wyjazdem dobrze się przygotowaliśmy z innych źródeł 😀
PolubieniePolubienie
W listopadzie planuję odwiedzić Mediolan, teraz wiadomo co i gdzie zjeść :).
PolubieniePolubienie