Pomysł na szybkie wyjście z chłopakami z pracy na stejka i piwo w listopadzie 2016 zaowocował tym, że znaleźliśmy się we czterech w Rzeźni na Placu Dominikańskim.
Dominującym kolorem lokalu jest czerwony, dzięki „oczojebnym” szyldom z daleka wygląda trochę jak klub go-go.
Czytelene nenu tak jak lubię mieści się na dwóch stronach jednej większej kartki (dostępne tutaj)
W oczekiwaniu na M. zamówiliśmy przekąski. Nad białą kaszanką (bez krwi) podaną wraz z ogórkiem kiszonym oraz kromkami pszennego chleba (9 PLN) nie ma co się rozwodzić – poprawna.
Zupą dnia była cebulowa (12cPLN) na wywarze z wina z ogromną ilością cebuli właśnie i grzankami, bez sera który bardzo często pływa na wierzchu tych polewek.
Totalną wpadką była sałatka z rostbefem. Ogromna porcja różnych sałat podanych jak dla królika – sporo twardych kawałków bez żadnego sosu. Sytuacji nie ratowała ani wołowina której było raptem 5 plastrów, ani dodatki w formie pestek dyni lub pomarańczy.
Po pokonaniu pierwszego głoda i zamówieniu drugich dań mieliśmy bardzo dużo czasu żeby pogadać o wszystkim, bo czekaliśmy dokładnie 55 minut! Za sytuację zostaliśmy przeproszeni przez miłą kelnerkę, która często sprawdzała czy u nas wszystko w porządku. Doradzała też w wyborze piwa którego w Rzeźni jest niezły arsenał.
Zamówiliśmy trzy steki z wołowiny plus stek z tuńczyka. Moja polędwica wołowa 180g podana wraz z masłem czosnkowym (43 PLN) i dodatkami: grillowanymi warzywami (13 PLN) i pieczonym ziemniakiem (7 PLN). Mięso było medium tak jak chciałem, niegumiaste, niespalone, pachnące grillem – w porządku. Bardzo fajny pomysł na zrobienie ziemniaka, który miał słoną, chrupiącą skórkę. Z warzyw zapamiętałem bardzo wyraźną cykorię.
F. do swojego steka zamówił frytki (9 PLN):
Sz. wybrał Ribeye (59 PLN) – czyli antrykot z tłuszczykiem w środku z tymi samymi dodatkami co moje. Poziom wysmażenia sporej wielkości mięsa (330g wg karty) budził jednak wątpliwości – miał być medium, ale był jednak bliżej rare.
P. chciał zjeść fit i zamówił 200g steka z tuńczyka (52 PLN) wraz z frytkami z batatów (13PLN). Porcja zniknęła w 5 minut i zastanawiał się gdzie później pójdzie na kebaba 😉 Niska kaloryczność zestawu nie zapełni głodnego faceta, nie ma co się oszukiwać – P. wyłamał się z szeregu „mięsozamawiaczy” i dostał nauczkę.
Po wizycie jestem na siebie zły, bo nikt z nas nie spróbował żeberek z których słynie Rzeźnia. Zamówione dania powiedzmy sobie szczerze wypadły średnio, spodziewałem się czegoś więcej. Mam wrażenie, że cena do jakości otrzymanych potraw nie była adekwatna.
Godzinny czas oczekiwania zdecydowanie nie wpływa pozytywnie na moją opinię.
Wszystko było takie sobie i w żaden sposób nie porwało. Jak kiedyś sprawdzę firmowe żeberka to kto wie, może moje nieprzychylne nastawienie się zmieni, na teraz nie odważyłbym się tego miejsca polecić.
- www: https://www.facebook.com/rzezniastaremiasto/
- śniadania: brak
- lunche: brak
- parking: publiczny płatny pon-sb przy ulicach obok
- kącik dla dzieci: brak
- ogródek: kilka stolików przed wejściem do lokalu
OCENY (1-TRAGEDIA 2-SŁABO 3-OK 4-BARDZO DOBRZE 5-REWELACJA):
lokal / wystrój 3,5
wielkość porcji 3
smak 2
obsługa / serwis 2
cena / jakość 2
OCENA KOŃCOWA: 2,5 / 5 (tutaj sprawdzisz co się składa na oceny)
Polub bezfarmazonu na Facebooku i Instagramie aby być na bieżąco z nowymi postami.
Zobacz pełną listę odwiedzonych przez nas miejsc albo sprawdź je wszystkie na posegregowanej wg ocen mapie Krakowa i okolic.
jak nie jestem fanką mięsa, tak ribsy – a nie stejki byly tam przezajebiste! probowalam dwoch rodzajów
PolubieniePolubienie
W Rzeźni rynkowej czy kazimierzowskiej?
PolubieniePolubienie